Jedne z pierwszych historycznych doniesień dotyczących ryb elektrycznych pochodzą sprzed czterech i pół tysiąca lat ze starożytnego Egiptu. W Nilu występuje do dzisiaj słodkowodny sum elektryczny (Malapterurus electricus). Zapiski donoszą, że rybacy byli rażeni prądem, gdy dotykali tych ryb lub mokrych sieci, w które złowiono te zwierzęta. Sumy elektryczne generują prąd o maksymalnym napięciu 350 V.
Natomiast o „elektrycznych płaszczkach” pisali starożytni naukowcy i filozofowie: Platon, Arystoteles i Galen. Nazywali je Torpedo i ta nazwa łacińska została z tymi rybami do dzisiaj. Wizerunek drętw znaleziono pod popiołami Pompei. Miały przydomek opiekunów innych ryb, bo rażeni prądem rybacy wypuszczali sieci z rąk i chcąc nie chcąc uwalniali połów. Z Rzymu pochodzą doniesienia o wykorzystaniu drętw do leczenia artretyzmu. Chory musiał stanąć na zwierzęciu zakopanym w piasku i być obmywanym przez morskie fale. Kuracja trwała do momentu, gdy pacjentowi zdrętwiały nogi aż do kolan.
Godigno, XVII-wieczny Jezuita, zauważył, że martwa ryba rusza się, jeśli przyłoży się do niej suma elektrycznego. W 1775 r. John Walsh przeprowadzał wiele eksperymentów z wykorzystaniem strętw (Electrophorus electricus), m.in. ustawiał ludzi w kręgu i kazał im trzymać się za ręce. Krąg zamykała elektryczna ryba. Wszystkich oczywiście raził prąd. Za pomocą wymienionej ryby naukowiec ustalał również przewodność elektryczną różnych substancji, np. szkła, drewna, żelaza czy jedwabiu. Na jego badania patrzono nieprzychylnie i wątpiono w elektrogenezę zwierząt. Dopiero gdy DuBois-Raymond zademonstrował publicznie, że nerwy i mięśnie są elektrogenne, badania dotyczące bioelektryczności zostały zaakceptowane przez środowiska naukowe.
POLECAMY
Po co zwierzętom elektrodetekcja i elektrogeneza?
Elektrodetekcja, czyli odczuwanie pola elektrycznego przez tkanki (elektroreceptory, ampułki Lorenziniego), służy zwierzętom do orientacji w przestrzeni i komunikacji z innymi rybami. Do tych celów zwierzęta wykształciły też organ Sachsa...