Trudno o bardziej fascynujący i oddziałujący na wyobraźnię fenomen natury niż bioluminescencja. Przez znaczną część historii naszego gatunku zdążyliśmy się przyzwyczaić, że większość źródeł światła (a do pewnego momentu wszystkie nam znane) były związane z ciepłem. Ogień dawał światło, ale także i ciepło, podobnie wyładowanie elektryczne w lampie łukowej oraz włókno żarowe w klasycznej żarówce. Dzięki obserwacjom natury znaliśmy jednak organizmy potrafiące wytwarzać własne światło. W odróżnieniu jednak od sztucznego światła, jakie potrafiliśmy generować na własne potrzeby, to blask wytwarzany np. przez niektóre owady można określić jako zimny, ponieważ nie wiąże się on z zauważalnym wzrostem temperatury. Z tego powodu często sądzono, że światło produkowane przez żywe istoty jest innej natury niż to dawane nam przez ogień. Bywało to wykorzystywane jako argument na rzecz istnienia tajemniczej siły przepajającej całą przyrodę i nazywanej między innymi jako vis vitalis (gr. siła życia) [1].
Bioluminescencja jest właściwie przypadkiem szczególnym chemiluminescencji, to znaczy zjawiska, podczas którego dochodzi do emisji promieniowania elektromagnetycznego z zakresu światła widzialnego kosztem energii wyzwolonej podczas specyficznych reakcji chemicznych. Nie jest ona wcale tak rzadkim zjawiskiem, jakby mogło się wydawać, ponieważ organizmy, u których występuje, należą do wielu odległych względem siebie grup, np. bakterii Bacteria, protistów Protista, grzybów Fungi, jamochłonów Coelenterata, mięczaków Mollusca, skorupiaków Crustacea, owadów Insecta, osłonic Tunicata, a nawet ryb Piscis. Biorąc to pod uwagę, możemy z pewnością stwierdzić, że bioluminescencja nie powstała w toku ewolucji jedynie ra...
Iskrzyk – żywa latarnia
Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.