Vancouver – trzecia co do wielkości metropolia w Kanadzie, po Toronto i Montrealu, pełniąca funkcję portu u wybrzeży Pacyfiku, stanowi dom dla połowy mieszkańców prowincji Kolumbii Brytyjskiej (240 000 ludzi). Miasto należy do najgęściej zaludnionych w Ameryce Północnej, po Nowym Yorku, San Francisco i Mexico City. Mimo to ludzie chcą tam żyć i ceny domów wywindowane są do absurdu.
Autor: Dorota Nowinka
Pasjonatka biologii, studiowała biologię w latach 1980-1984 na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, od 34 lat obywatelka Kanady.
Wszystko zaczęło się w 1883 roku, kiedy trzech budowniczych torów kolejowych, Frank McCabe oraz William i Thomas McCardell, natknęło się na gorące źródła siarkowe w niewielkiej jaskini, gdzieś w południowo-zachodniej części prowincji Alberta (Kanada). Odkrywcy bez powodzenia próbowali zbić na swoim znalezisku złoty interes. Ich wysiłki przyciągnęły uwagę geodety i superintendenta kopalni w Calgary, Williama Pearce’a. To właśnie on, równocześnie z Williamem Vanem, rozpoczął agitację za utworzeniem Parku Narodowego w miejscu odkrycia źródeł. Dwa lata później powstał zaczątek pierwszego Parku Narodowego w Kanadzie, trzeciego na świecie po Parku Yellowstone (U.S.) i Royal National Park w Australii. W 1930 roku utworzony rezerwat nazwano Parkiem Narodowym Banff (ang. Banff National Park).
Kiedy wylądowałam w Calgary moja przyjaciółka mieszkająca od trzydziestu lat w Kanadzie powiedziała: „Jeśli chcesz zobaczyć piękną Kanadę, musimy jechać w Góry Skaliste. Zobaczysz bajkowe miejsca”. I zawiozła mnie do Parku Narodowego Yoho, dwie godziny jazdy samochodem na wschód od miasta.