Wyobraźcie sobie taką sytuację: Daleka północ, wokół żywego ducha. Rzucacie kotwicę nieopodal jednej z niewielkich niezamieszkałych wysepek położonych w północnej części archipelagu Svalbard. Emocje rosną, bo po kamienistej plaży, na której za chwilę staniecie, spacerowała do tej pory zaledwie garstka ludzi. Wysiadacie z pontonu i co przyciąga Wasz wzrok? Nie morsy, lis, czy – o zgrozo! – niedźwiedź polarny, ale śmieci. Dziesiątki kolorowych kawałków plastiku, którymi usiane jest wybrzeże.
Regiony polarne często określa się jako dziewicze, czyli czyste, w pełni naturalne i wolne od negatywnego wpływu działalności ludzkiej. Przez długie lata faktycznie tak to wyglądało, jednak liczba ludzi na naszej planecie wzrasta, a jedną z konsekwencji tego wzrostu jest coraz większa ilość odpadów. Jeśli potrafilibyśmy odpowiednio nimi gospodarować i na nowo je przetwarzać, nie stanowiłyby prawdopodobnie aż tak wielkiego problemu. Niestety jednak zupełnie sobie z nimi nie radzimy, a w rezultacie śmieci zalewają nas z każdej strony. Można je znaleźć nawet tam, gdzie nie ma ludzi, a to jest już sporym powodem do niepokoju.
POLECAMY
Wszędobylski mikroplastik
Kilka tygodni temu jeden z poznańskich blogerów, dr Andrzej Marzec, umieścił w sieci film, w którym r...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań czasopisma "Biologia w Szkole"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- ...i wiele więcej!