Idąc do pierwszej klasy, Bartosz potrafił już czytać i pisać. Pierwsze trzy lata funkcjonował jako prymus, otrzymując nagrody na koniec każdego roku. Prace domowe odrabiał na lekcji (lub nie odrabiał, jeśli nie były sprawdzane – bo i po co?). Ćwiczył kompetencje społeczne i emocjonalne, jednak nie nauczył się niczego nowego. Nie nauczono go też, jak należy się uczyć – nie poznał technik uczenia się ani technik pracy z tekstem.
Czwarta klasa była szokiem, bo nagle zasoby – na których funkcjonował przez ostatnie trzy lata – przestały mu wystarczać.
– Trzeba nauczyć się z przyrody. Musisz przeczytać cały temat, na stronie 5 i 6. Już? Świetnie, to teraz powiedz, o czym tam było.
– Ale nie mówiłaś, że mam zapamiętać…
– OK, to czytasz jeszcze raz, zapamiętujesz i potem cię spytam. Dobrze. Co to jest fotosynteza?
– Tego nie było – stwierdza Bartosz kategorycznie.
– Tutaj (żółta ramka, a w niej wytłuszczonym drukiem wpisana definicja fotosyntezy).
– Nie mówiłaś, że to z ramek też…
POLECAMY
Motywacja u dzieci w nauczaniu początkowym zwykle jest zewnętrzna – uczą się „dla kogoś”, czyli dla swojej pani (jej zadowolenia, pochwały), dla rodziców lub „dla czegoś” – nagrody, docenienia, świętego spokoju; czasem z obawy przed czymś (karą, konsekwencją) – choć ta motywacja jest dużo mniej skuteczna.
Skutecznie, czyli…?
To pytanie, które powinien zadać sobie każdy nauczyciel. Co znaczy „nauczać skutecznie”? Kiedy stawiam to pytanie na forum, najczęściej słyszę odpowiedzi z gatunku „Uczyć tak, żeby dziecko dobrze napisało test, egzamin, sprawdzian kompetencji”. Taka jest rzeczywis...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań czasopisma "Biologia w Szkole"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- ...i wiele więcej!