Czy wyobrażacie sobie naszą planetę skutą lodem od biegunów niemalże po równik? Ziemia miewała różne chwile w swojej historii, nie zawsze było kolorowo i nie zawsze życie rozkwitało w każdym jej zakątku. Kilka razy w historii Ziemi doszło do globalnych zlodowaceń trwających nie milenia, a miliony lat, podczas których lodowce pokryły całą planetę. Jak do tego doszło? Jaką rolę odegrały w tym procesie organizmy? Jak globalne zlodowacenie wpłynęło na ewolucję życia?
Dział: Temat numeru
Po epoce kamienia, brązu i żelaza dumnie wkroczyliśmy w erę plastiku. Każda plastikowa butelka, z której pijesz wodę, każdy plastikowy worek, w który pakujesz swoje zakupy, oraz twoje ubranie zawierające syntetyczne włókna pozostaną na Ziemi, w tej czy innej formie. Najniższa współczesna warstwa śmieciowego pokładu datowana jest na ok. 70 lat i niestety zwiększa się wykładniczo.
Lodowce towarzyszą nam od samego początku rozwoju cywilizacji. Dają nam bardzo wiele, są źródłem wody w rzekach i w gospodarstwach domowych, odbijają promieniowanie słoneczne od naszej planety, są źródłem inspiracji dla artystów, wyzwaniem dla wspinaczy, zapisem historii, analogią do planet pokrytych lodem. Co my dajemy lodowcom? Od czasów starożytnych robimy lodowcom to, co potrafimy robić najlepiej, jako ten wyjątkowy gatunek Homo sapiens – po prostu je zanieczyszczamy.
Migracja ułatwia zwierzętom dotarcie do zasobów niezbędnych do przeżycia, uniknięcie niekorzystnych temperatur lub znalezienie partnera. Aby podjąć wędrówkę, osobnik musi mieć niezbędne wyposażenie i umiejętności, takie jak zdolność do określania kierunku i orientowania się w przestrzeni, wewnętrzy program sterujący czasem migracji oraz wykształcenie pewnych fizjologicznych adaptacji koniecznych do przeżycia podróży, jak wzmożone łaknienie lub pierzenie się przed rozpoczęciem migracji (Hansson & Akesson 2014).
Kiedy robi się zimniej, możesz zauważyć, że część gatunków, które obserwowałeś w ciągu lata, zniknęła. Wśród nich są te, które zapadły w długi zimowy sen, oraz takie, które wybrały się w daleką podróż. Czasami naprawdę daleką. Tak daleką, że dzieci tych podróżników ją kontynuują.
Organizmy opracowały mnóstwo strategii maskowania się. Gatunki udają inne zwierzęta, a nawet przedmioty, rozmazują granice ciała, stroją, mienią tysiącem kolorów lub są przeźroczyste... słowem, wykształciły niezliczone chwyty, by przetrwać. Często te taktyki przeplatają się i uzupełniają, co nastręcza naukowcom trudności w klasyfikacji. Bywa, że to właśnie kamuflaż decyduje o pięknie organizmu, chociaż doskonale wiemy, że to tylko maska zapewniająca mu przetrwanie.
Wyobraź sobie, że jesteś ptakiem, który żyje w głębi lasu, np. jarząbkiem lub gilem, i nagle ktoś niszczy połowę Twojego domu, a przez Twoją cichą sypialnię przeprowadza autostradę. Twój bezpieczny i bogaty dom przestaje istnieć. Zalany jest światłem, hula po nim wiatr, smaga go deszcz i ktoś postanawia, że nigdy więcej nie będzie Twoim domem.
Kto z nas nie zna małej muszki owocówki pojawiającej się znikąd w każdym miejscu, gdzie znajdują się dojrzałe owoce? Owad ten jest tak rozpowszechniony, że długo był uznawany za żywy dowód abiogenezy, czyli samorództwa, wydawać się bowiem mogło, że powstaje samoistnie z resztek owoców i warzyw.
Czasami wystarczy niewielka zmiana w kolorze skrzydeł samca motyla lub w dźwiękach wydawanych przez świerszcza, aby nie dochodziło do krzyżowania się pomiędzy osobnikami, co finalnie prowadzi do specjacji, czyli do formowania się nowych gatunków.
Rak jest obecnie drugą najczęstszą przyczyną zgonów na świecie i w tych niezbyt chlubnych statystykach przegrywa jedynie z chorobami układu krążenia. W 2015 roku zgodnie ze statystkami Światowej Organizacji Zdrowia (ang. WHO, World Health Organization) był przyczyną śmierci 8,8 miliona ludzi na całym świecie.
Zęby, szpony, pazury, wymyślne sposoby ucieczki, odstraszania i ataku – w naturze od zarania dziejów trwa prawdziwy wyścig zbrojeń. Niezwykła różnorodność strategii obrony jest odpowiedzią na specjalizujące się w toku ewolucji sposoby polowania.